***
Blade promienie słońca wlewały się przez okna starego zamku. Cały Hogwart się budził . No może nie cały. Tylko dwie osoby nie spały. Pierwszą z nich jest rudowłosa osóbka , która siedziała na samym szczycie wieży astronomicznej. Myśłała . O tym wszystkim , o swoim życiu. O tym jak się zmieniła. W wakacje ostro wzjeła się za swój wygląd , po tym feralnym balu miała dosyć . Nieraz była upokarzana przez wszytkich na oczach zamku . Jednak wcześniej nie było aż tak źle . Po balu wszyscy nazywali ją królowa ślimaków. No cóż w końcu pewnie zasłużyła sobie na ten tytuł .
Zatem w wakacje panna Evans i jej jedyna przyjaciółka Dorcas Madowaes ostro wzjęły się za wszystko związane z ich wyglądem . Panna Madowaes nie była aż tak zapuszczona jednak teraz obie pewnie będą świcić w zamku , zarówno urodą jak i inteligencją . Otóż gdy tylko Lily znalazła zaklęcie na swój wzrok odrazu je zastosowała teraz nie nosiła ty wielkich bryli , które były tak ciężkie że zaburzały jej od zawsze nienaganną postawę, wtedy wybrała się by wkońcu zdjeli jej ten okropny aparat na zębach. Następnym krokiem było odchudzanie . Przez całe wakacje ruda miała dietę , oraz trenowała różne typy sportów. Jeszcze tego samego tygodnia przyjaciółki wybrały się do fryzjera , który nie tylko je ostrzygł ale i udzielił wskazówek co do dbania o włosy , po fryzjerze była kosmetyczka . A później tylko zakupienie w mugolskich jak i magicznych sklepach nowej odzieży . Przez cały czas były czujne , by nikt ze szkoły ich nie zauważył . Udało się efektem była piękna Lilyanne Gabriel Samantha Marie Cornel Evans III oraz Dorcas Madowaes II. Lilyanne miała bardzo dużo imion chociaż nie wiedziała dlaczego. A Dorcas była poprostu księżniczką . Otóż wiemy jak diametralnie zmieniła się Evans , ale jak wygląda teraz nasza księżniczka ? Otóż czarne włosy miała bardzo mocno pocieniowane , ciemne oczy na znak buntu teraz zawsze były otoczone czarną kredką oraz mocną porcją tuszu do rzęs . A ubrania miała tak jak ruda dostarczane co tydzień . Najnowsze trendy , u mugoli i u czarodziei . Jednym słowem te dwie szare myszki , pośmiewiska szkoły bardzo się zmieniły .
Lily myślała o pewnym czarnowłosym chłopaku , w którym do niedawna była zauroczona. Teraz Go szczerzę nienawidziła . Tak nienawiść to dobre słowo . Gdy słońce wyszło już prawie całkowicie , skierowała swoje kroki do Wielkiej Sali ( WS) by zjeść śniadanie .
W tym samym czasie , druga nieśpiąca osoba myślała o tej pierwszej , tak Lily Evans się zmieniła . Tylko nie wiedział jeszcze jak bardzo.
W WS było bardzo mało ludzi , nie chciało jej się ich rozpoznawać. Usiadła przy stole swojego domu. Gdy tylko ją zauważył odrazu się rozpromienił , wstał nie zwracając uwagi na swojego towarzysza i podszedł do niej . Siedziała przy swoim stole , ubrana w najnowszy krój hogwarckiego mundurka , tylko ona i jej przyjaciółka je miały , reszta będzie je miała ze rok , za dwa . Zasłonił jej delikatnie oczy i wyszeptał wprost do ucha:
-Zgadnij kto ! - czuł jak się uśmiecha , jak się odwraca , jak mówi tym swoim głosem "Cześć kotku" , jak całuje go na powitanie , jak zaciska swoje drobne dłonie na jego włosach. Uśmiechnął się przez pocałunek. Do sali zaczęłi schodzić się ludzie . Przyglądali im się z ciekawością. Racja . Nie była wczoraj z Czarną na uczcie . Poprosiła Remusa by poradził sobie bez niej . W końcu oderwali się od siebie . Po zapełnionej już wielkiej sali przeszełd szmer . Był to szmer niedowierzania , ciekawości i wielkiego szoku . W końcu kto by w to wszytko uwierzył . Usiałd przy jej stole, posadził sobie ją na kolanach.Postanowił tutaj dokończyć śniadanie . Jadł , śmiał się , wszytko razem z nią. Co z tego że najpierw robili to by dopiec jego kuzynowi. Mu zaczęło się to podobać , jej też , widział to w jej roześmianych zielonych oczach .
- Kogo my tu mamy ! - powiedział jego kuzyn James . - Joshuuś ! Czemu cię nie ma przy swoim stole , co ?
- Jestem tu ze swoją dziewczyną , stałą dziewczyną - powiedział z naciskiem na dwa ostatnie słowa.-Widzę że humor ci dopisuje z rana . To dobrze .
-Wspaniale - wydusił Rogacz i zajął się swoim zadaniem . Zaś oni zajęli się sobą. Doprowadzając tym samym do szału swojego "wspólnego wroga".